Abstrahując od dopisku sprayem: Czy możemy przestać gloryfikować czytanie książek jako wyznacznik jakiejś elitarności i intelektualizmu? Połowa z tych 25% może czytać jakieś gówniane kryminały albo chodnikowe romansidła - czym to się różni od oglądania Netflixa czy grania w przygodową grę video? Bo literki są i obrazków nie ma, to od razu mądre i lepsze? Grrrrrr
@kuba o ile nie czytasz fanfików na wattpadzie to nawet gówniane kryminały dają kontakt z językiem pisanym, zdaniami złożonymi, które wyrażają to, co mają wyrażać itd. Wystarczy spojrzeć gdziekolwiek w internecie, żeby zobaczyć jak tego brakuje.
Daleko mi od fetyszyzacji czytania jako takiego, ale pisanie że nie różni się to od serialu na Netfliksie to zbędna krawędziowość w drugą stronę.
@pawel Dobry blog też może dać kontakt ze zdaniami złożonymi. Nie rozumiem idealizacji książki w tym zakresie
@kuba może, ale dobrych blogów (i ludzi ich czytających) jest jeszcze mniej niż książek. Zresztą od początku mówiłem że nie popieram samej idealizacji, co nie znaczy że porównywanie do gier czy seriali jest właściwe.
@kuba zresztą np. w ramach fetyszyzacji czytelnictwa często wlicza się audiobooki, a one te pozytywne efekty dają już w dość nieznacznym stopniu.