Skala zniszczenia, jaką sieje w organizacjach i firmach wdrożenie czatu, jest oszołamiająca. Powoli wszystko przenosi się na czat. Wszystkie przemyślenia, postanowienia. Nic nie można znaleźć. Wszystko po +/- tygodniu ginie na zawsze. Jeżeli Cię nie było, gdy temat był na czacie, to już się nie wypowiesz. Musisz być cały czas online.
(1/2)
No i niby można wdrożyć czat obok narzedzia do komunikacji asynchronicznej i oczekwiac od ludzi dyscypliny. Ale przy większych organizacjach to nie ma na co liczyc, CZAT ZJE WSZYSTKO.
ICD nie miałoby szansy działać, gdybysmy ogarniali rzeczy na czacie. Wszystko robimy na Discourse (uwaga: nie na Discord!) i korzystamy mocno z zalet asynchronicznosci.
Urlop? Choroba? Większe obciążenie w pracy? No problemo. Przerwa od forum i po przerwie łatwo wszystko nadgonić i być ponownie up to date
(2/2)
scen kilka z czatomętlika
@kuba Tyle dobrze, że nie tylko ja zauważam ten problem. A po nałożeniu go na słabą dokumentację (lub jej brak), chaos informacyjny to nawet nie tyle kwestia czasu, co po prostu smutna rzeczywistość.
@kuba Nie zapomnij o jeszcze dość ważnej kwestii, którą dają te bardziej tradycyjne formy komunikacji międzyludzkiej. Tj. emocjach, odczuciach, sprawach wyłapywanych wyłącznie gdzieś pomiędzy wierszami itd. Zwykła rozmowa jest zawsze lepszą opcją aniżeli każde inne zastępstwo, czy namiastka typu czaty i inne takie. Natomiast brak tegoż, tej emocjonalnej interakcji jedynie ludzi izoluje od siebie. To całe "klikanie" wszędzie nie prowadzi do niczego dobrego, a tylko uwstecznia ludzi.